niedziela, 18 marca 2012

                                       
 Niedzielny poranek

Niedzielny poranek.Leżymy w trójkę w łóżku. Dzieć daje upust nagromadzonej przez noc energii,rodzice zaś z zaspanymi oczami i wzrokiem wbitym w sufit czekają na przypływ sił witalnych z niebios.Postanowiłam przerwać ciszę:
"Kochanie,pamiętasz te niedziele,w których wstawaliśmy o 12?"
"No"
"I co się z nimi stało?"-ciągnę dalej...
"Nikoś!co się z nimi stało?"-mąż pyta synka
Syn uśmiechnął się tylko szelmowsko i ten jego uśmiech oznaczał wszystko:)
Ja zaś pomykam w szlafroku do teraz....taka namiastka dawnych niedziel.

8 komentarzy:

  1. Oj znam to :-) Moja córa wstaje dzień w dzień o 6 rano, też tęsknię za tymi dłuuugimi porankami z ery przed dziećmi :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, ileż to człowiek miał kiedyś czasu... Chociażby to wylegiwanie się, ale teraz też jest fajnie, tyle, że leżymy we czwórkę :) Wczoraj wyskoczyliśmy z mężem na wieczorną przejażdżkę rowerami. SAMI!!! To u nas zdarza sie niezwykle rzadko, cieszyliśmy sie jak dzieci...

    OdpowiedzUsuń
  3. za parę lat powrócą takie poranki.
    teraz są inne radości.
    tęskno do takiego błogiego lenistwa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh, ja tez z mila checia wylegiwalabym sie do 12 w wyrku...teraz ten pomysl brzmi rownie nierealnie jak wybrawa na Kilimandzaro :)
    Pozostaje tylko nadzieje, ze kiedys nam bedzie to dane! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, słodkie wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
  6. W niedziele mój mąż wziął dziecko i się z nim bawił a ja spałam do dziewiątej :D ach, bosko było!

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny blog !!! , Na pewno będę zaglądać częściej :) :* obserwujemy ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Uroczo :)))
    Obserwuję i mam nadzieję, że mogę liczyć na rewanż? :)

    OdpowiedzUsuń