czwartek, 2 lutego 2012

Klaps po chrześcijańsku(w ramach miłości do dziecka)

JESTEM ZBULWERSOWANA!!!i to tak,że muszę podjąć kroki w tej sprawie,otóż sprawa ta to  artykuł na pewnej katolickiej stronie-ARTYKUŁ -> TU.Czytam po raz kolejny i nie wierzę w to co jest tam napisane!...Pozwolę sobie przytoczyć cytat:"Kiedy dziecko jest (i czuje się) kochane, rozumiane, wspierane, ma budujący przykład, itd. a relacje w rodzinie są zdrowe i przejrzyste – to reakcją dziecka na tego strofującego i wychowawczego klapsa, powinna być skrucha, zrozumienie zła popełnionego czynu oraz decyzji rodziców i szczera chęć poprawy (wyrażona m.in. słowem ,,przepraszam”)".
Rozumiem przez to,że przy jakiejkolwiek trudności z dzieckiem należy je ukarać klapsem, a że zadzieje się to w rodzinie,gdzie "panuje miłość"i "zdrowe relacje" to jest to czyn wybaczony, dziecko na przyjąć skruchę i sprawa zakończona...
I znów cytat:" W tym wszystkim chodzi o to, że dziecko, a szczególnie te mniejsze reaguje i odbiera różne rzeczy bardziej instynktownie i zmysłowo niż rozumem. Małemu (a później większemu) dziecku łatwiej zapamiętać rzeczy zmysłowe niż sens słów, czyli coś co realnie odczuje tak, że chcąc – nie chcąc, będzie ,,zmuszone” do zmiany swej postawy. Można by rzec, że dziecko to taki mały ,,materialista” – ale przecież to jest tylko dziecko. Podobnie jest z małym pieskiem, które jest wychowywane klapsami. Po pewnym czasie do niego dotrze i mu się utrwali, że np. ,,tu siusiać nie wolno!” Dziecko reaguje instynktem dziecięcym bardziej niż rozumem. Takie wychowanie jest trwałe i owocne. Jednak gdy takie wychowanie jest wprowadzane za późno, łączy się to z problemami wychowawczymi i buntem dziecka. Kto kocha swoje dziecko, ten z nim rozmawia, pokrzepia budującym słowem, umie współczuć i wysłuchać, rozumie jego potrzeby, przytula je, ale kiedy zaistnieje taka konieczność, to dajemy mu również klapsa."... LUDZIE,dla mnie jest to jawne namawianie do bicia dzieci!!!!I co jeszcze...według autora trzeba bić małe dziecko,bo ono:" reaguje i odbiera różne rzeczy bardziej instynktownie i zmysłowo niż rozumem"czyli inaczej mówiąc lepsze bite niż proszone.Małemu można wlać,ze starszym już gorzej(bo może oddać)...
Jako pedagog, rodzić i przeciwniczka kar cielesnych jestem faktem namawiania do takich czynów na stronie katolickiej bardzo zbulwersowana!!  Idąc za ciosem odgrzebałam w internecie stare,internetowe wydanie katolickiego tygodnika 'Niedziela',gdzie w artykule o biciu dzieci swoje zdanie na ten temat wyraził Ks. Andrzej Bafeltowski...Jego zdanie na końcu artykułu(zaraz po wypowiedzi  psychoterapeuty )również wbiło mnie w fotel.Do poczytania ->TU
napisałam w tej sprawie do Komitetu ochrony praw dziecka,p.Doroty Zawadzkiej-Super Niani(którą osobiscie uwielbiam) oraz na profil http://stopklapsom.pl/ -ciekawe co Oni na to!



9 komentarzy:

  1. "klaps po chrześcijańsku?!"-Co za bzdury! Szlag mnie trafia jak czytam i słyszę, że klaps to metoda wychowawcza! Bicie-klaps to przemoc i koniec!
    Teksty które przytoczyłaś są poniżej krytyki!

    Daj znać, czy ktoś Ci odpisze.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak słów...Aż szkoda komentować!
    Kto podnosi rękę na dziecko, niech się nie dziwi i liczy się z tym, że TO dziecko kiedyś może oddać rodzicowi. Na tym polega nauka szacunku do drugiej osoby? Dziecko uczy się życia i wszelkich wartości od nas - rodziców...A dla mnie podniesienie na kogoś ręki (czy to dziecko, czy osoba dorosła) jest brakiem szacunku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli większość rodziców "starej daty " nie miało szacunku do własnych dzieci, bo dawało im klapsy?

      Jasne że klaps to co niewychowawczego i jest to raczej wynik braku argumentów niż czymś co rozwiązuje konflikt, ale nie demonizujmy...

      Żeby nie było, mam dziecko ( 3 lata prawie) i jeszcze nigdy nie dostał klapsa

      Usuń
    2. Tak, uważam, że klaps, czy w ogóle podniesienie ręki na dziecko, czy kogokolwiek innego to pewien wyraz braku szacunku...Jest to niestety poniżenie. Ja również dostawałam klapsy i nie uważam, żeby cokolwiek wniosły w moje dorosłe życie. Czułam się jednak poniżona i słabsza...Nie mam za to pretensji do moich rodziców, bo wiem, że mnie kochali i kochają jak mogą, ale uważam jednak, że w niczym im ta metoda wychowawcza nie pomogła. Wręcz przeciwnie - dziś sądzę, że jest zbędna! Bardziej docierały do mnie kary, np. zakaz wychodzenia na dwór przez kilka dni, zakaz oglądania dobranocki...Po zastosowaniu kary nie miałam ochoty więcej broić:)

      Usuń
  3. Jakoś mnie to nie dziwi, że na chrześcijańskiej stronie taki, cytując MamęAlka "poniżej krytyki", tekst:/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie niestety też nie dziwi, bo wielu tzw. wierzących zdaje się zapominać, że w ogóle mamy Nowy Testament. I to nie tylko w tej kwestii. Poza tym większość rodzin, w których bije się dzieci, a które znam, to tzw. rodziny katolickie, często bardzo religijne i blisko związane z Kościołem.

    Na urodzinach siostrzeńca mojego męża mieliśmy taką sytuację, że przyszła właśnie znajoma, wychowana blisko sióstr zakonnych, spokojna, modląca się itd., ze swoimi córeczkami i podczas zabawy ktoś powiedział do jej starszej córki: "uciekaj, bo jak cię złapię, to cię zbiję", a ona na to: "nie zbijesz mnie, nie masz kapcia, a mama tylko kapciem bije". Nam wszystkim szczeny opadły, a ta mama nic, tylko się roześmiała. Uważała, że to normalne!

    Co do pytania Anny: uważam, że nie szanowali. Dziecko było własnością, nie miało zbyt wielu praw. Na szczęście to się zmienia. Oczywiście możemy nie demonizować klapsa, ale od jednego klapsa do dania sobie przyzwolenia na bicie jest naprawdę niedaleko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, ja tu pierwszy raz...pozwolę sobie zaglądać i poczytać:) Co do postu całkowicie się z Tobą zgadzam, sama jestem matką...a nawet gdybym nie była nie wyobrażalne jest dla mnie takie zachowanie.Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już skomentowałam. Jestem oburzona, bo jestem chrześcijanką i dotąd nie spotkałam się z opinią, że bicie (klaps to bicie) jest usankcjonowane przez Tego, który jest Miłością.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja jestem w szoku ... mam dwie pociechy jedna 2 latka druga prawie 6 i jak one sie bija -niestety dość czesto- to najlepszym rozwiazaniem jest jak dla mnie zabranie tej zabwaki o ktora sie bija i odlozenie na szafe owszem jest troche protestow ale skutkuje i zaraz sie ladnie bawia albo kary mala jeszce nie za bardzo rozumie ale amelka wie co ja czeka brak bajek ale najwieksza kara jest zabranie kredek i farb i wtedy przychodzi zaraz i przeprasza ... no i jeszcze jedna kara nie kat ale krzeselko siedzi 5 minut z zegarkiem ktory odlicza jej czas i dzwoni kiedy moze zejsc wiec jest to najlepsze ... a czasem wystarczy je obie tylko przytulic i po problemie ... bicie to dla mnie nie kara dzieci ktore sa bite z czasem przestaja kochac rodzicow ... male sa ychowywane metoda kar i nagród i naprawde to dziala nawet najmniejsza nagroda jest dla nich wazna i wywołuje usmieszek na buziaczkach skarbów ... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń